poniedziałek, 28 marca 2011

28 March 2011

Pamiętam, kiedy miałam fazę na piosenkę, którą właśnie odkopałam w folderze z muzyką sprzed miliona lat. A Ty śmiałaś się, że słyszysz tam "Ciaaaasto" i darłaś się w niebogłosy, kiedy ja to śpiewałam.
Kiedy byłam pewna, że między mną, a pewnym idiotą (z tego miejsca Cię pozdrawiam! ) nie będzie już żadnych fajnych chwil, odkrywania siebie nawzajem, wszystko diametralnie się zmieniło. Staliśmy się sobie bliźsi niż, mam wrażenie, kiedykolwiek. O dziwo mamy do siebie mnóstwo cierpliwości, skoro mamy nieraz ochote przebywać ze sobą dłużej, niż możemy. Z niedoczekaniem chcemy już weekendu, kiedy leżąc na trawie, będziemy gapić się w gwiazdy i osiągać jakieś pieprzony punkt kulminacyjny, który w moim umyśle następuje każdego kolejnego dnia. Dzisiaj na swój sposób znów miał miejsce. No bo przecież, jak chowanie się za sobą przed panią od informatyki, która przecież kolejny raz niekoniecznie musi widzieć nas w sytuacji, kiedy palę - może nie być dla nas sytuacją niezmiernie zabawną i zbliżającą? Siedzimy na parapecie, słuchając z wieży USB, na którym muzyka pasuje ("przypadkowo") idealnie. I chociaż mizernie nam to wychodzi - wyśpiewujemy sobie nawzajem fragmenty piosenek wybuchając śmiechem za każdym razem, kiedy któreś coś przekręci. Bo przecież CHŁODNEMU CHLEB NA MYŚLI, czyż nie? Czy dorosłość w naszym wieku nie objawia się właśnie tym, że zamiast przeprowadzać poważniejsze rozmowy na gadu-gadu, wolimy zrobić to na żywo? Aj ges it iz. Niewiarygodne ma w tym wszystkim odzwierciedlenie stwierdzenie, że "dla świata jesteś nikim, ale dla kogoś możesz być całym światem". Oboje wiemy, że kocham wybuchać śmiechem, kiedy masz ten swój głos poważnego, wrażliwego faceta, a Ty kochasz, kiedy się z tego smieję. Mogę wtedy jak zwykle walnąć Cię w ramie, żebyś zakpił sobie ze mnie, że wypadniesz. No ale całkiem obiektywnie - czego można oczekiwać po kimś z SIŁĄ CHOMIKA, rajt, hani? Oboje nauczyliśmy się mówić otwarcie o uczuciach, marzeniach, urazach. To ciekawy paradoks - kiedy rozdrapujesz jakąś bliznę z przeszłości dla przyjaciela, w pewien sposób pomagasz jej się  wygoić. Jak dla mnie nie ma spokojniejszej świadomości niż ta, że nie jesteś z czymś sam. Masz kogoś, kto wie, dlaczego NIE MOŻESZ OBCIĄĆ WŁOSÓW, czy dlaczego jesteśmy w stanie popłakać się nad grobem dziadków. Cholera, z każdą minutą widzę, jak jesteśmy dla siebie nawzajem wyjątkowi, totalnie niepowtarzalni. Skoro kupiłeś mi zieloną herbatę ze Starbucksa, za co będę Cie wiecznie kochać (tylko za to, narcyzie -.-), nie mogę być suką. 




Miałam tym nawiązać do tego, do czego chciałam teraz przejść, ale tak się rozpisałam, że damn. (Z góry przepraszam!:D) Właśnie, chodzi o to, że coś, co dzieje się totalnie niespodziewanie, ale przynosi dobre efekty, jest czymś świetnym. Każdy z nas potzrebuje nieraz świeżego powiewu, który nakieruje go w jakąś stronę. Ja swój poczułam wczoraj. I znów coś się powtarza, tym razem niespodzianka z osobą, która dmuchnęła. Totalnie ostatnia, po której się tego spodziewałam, ale jaka jestem szczęśliwa jednocześnie, że akurat ta. Nieoszlifowane diamenty są najciekawsze, czyż nie? Więc i Ty bądź naszym. Koooniec złego nastawienia, dziecinady. Stawiamy na wyrozumiałośc i otwartość, mówią, że to najlepsze lekarstwo na wszystko. Oby i w tym momencie. Jestem szczęśliwa. Dziwnie mi to przyznać, bo pare dni wcześniej pierdolnęłabym, gdyby ktoś mi powiedział, że to teraz tu napiszę, ale - jestem dzięki jednej rozmowie milion razy szczęśliwsza. Są ludzie, którzy mogą nas niesamowicie wkurwiać, możemy mieć ich dosyć, ale w obliczu obojętności zmieniają nas w cudowniejsze osoby. Inspirują do zmieniania samego siebie, za co po fakcie jesteśmy wdzięczni. Nie boję się. W ogóle się nie boję o nas. Jak mówią, będzie, co ma być. Przeznaczenie weźmie nas w swoje dłonie, ale ja już wiem, jak zajmę się swoim. Samo przeznaczenie nie wystraczy, buduję swoje nastawienie do swiata. To powinno pomóc.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz