niedziela, 14 kwietnia 2013


Drodzy ANONIMOWI komentatorzy.
W życiu wychodzę z załozenia, że żal tłumiony wewnątrz, jakiś rodzaj nienawiści, fala negatywnej krytyki w stosunku do samego siebie objawia się właśnie takim oto odbiorem drugiego człowieka. Ktoś, kto czuje szacunek do siebie, kocha samego siebie i akceptuje nie czuje ani grama potrzeby analizowania, komentowania czy zmieniania innych. Najczęściej jest tak, ze ludzie, którzy wytykają coś innym mają mniejsze czy większe problemy z zaakceptowaniem własnych wad.
Nie zrozumcie mnie źle, bo uważam, ze krytyka jest rzeczą dobrą. Tylko trzeba umieć dostrzec gdzie krytyka jest rzeczą dobrze odbieraną, a gdzie zaczyna już być nieco chora, czy absurdalna. O ile nie widzę nic złego w komentowaniu rzeczy tak przyziemnych, jak motyw bloga, o tyle wchodzenie w jakąś analizę czyjegoś postępowania, które w ŻADNYM stopniu nie odbija się na innych ludziach jest dla mnie oznaką wyzej wymienionych cech.
Troszeczkę czuję tu jakiś napływ typowego mało miastowego myślenia. Wielu odbiera to za rzecz "popierdoloną", że w Anglii, czy Stanach ludzie wychodzą do sklepu w turbanie z ręcznika na głowie i piżamie, do tego trzymając na rękach małe dziecko. Na takich ludzi nikt się tam nie ogląda, bo co to kogo obchodzi. Wszyscy starają się skupiać na autokrytyce, robieniu tego, co im daje szczęście zamiast osądzać innych. Moze my też moglibyśmy spróbować?
To, czy się odchudzam, czy nie, czy tyję, czy chudnę, czy jednego dnia będę żyła o wodzie, a drugiego wpierdalała tonę słodyczy, pizzę, kebab, a wszystko przepiję colą jest tylko i wyłącznie moją sprawą. Kochani, niech każdy z nas skupi się na SWOIM zyciu. Róbmy to, co daje nam szczęście. Jeśli dla mnie taki sposób życia: raz chudnę, raz tyję, raz wpierdalam, raz nie, jest tym, co daje mi szczęście - właśnie tak będę nadal robić. I życzę tego każdemu z Was - żeby robić to, co TOBIE sie podoba, nie martwić się o to, jak ktoś to odbiera. Gońmy wszyscy za SWOIMI marzeniami, róbmy co uważaMY za słuszne, a życie naprawdę stanie się wiele przyjemniejsze.
Jeśli dla Ciebie jest to "okropne" jak się odżywiam, to po prostu skupiaj się na tym jak TY się odżywiasz. Bo powiedzmy sobie szczerze - co to zmieni, że zjedziesz mnie? Budujesz jedynie w sobie coraz większą złośliwość. Bo ani nie dodaje Ci to siły, ani  nie zmienia Cię na lepsze - więc po co?
Mówię serio, wręcz proszę was, LUDZIE, angażujcie cały zasób swoich emocji w POZYTYWNE działania. W samodoskonalenie, poznawanie samego siebie, w akceptację samego siebie. Życie jest wtedy naprawdę piękne :3
Dodam jeszcze na koniec, o pierwszym komentarzu - Drugie zdanie jest czymś, co odbieram jako miłe. Nie czuję w tym żadnego hejta, żadnej złośliwości. Pracuję nad akceptacją samej siebie, nie ma we mnie nienawiści do swojego ciała, jesteśmy w jak najlepszej zgodzie. :3
Dziękuję za uwagę, mili państwo, i życzę Wam wszystkim jak najwięcej pozytywnego myślenia i pokochania samego siebie.
Dodam parę zdjęć - a nuż ktoś zrozumie, co mam na myśli dzięki temu.


piątek, 12 kwietnia 2013

Pewnie więszkość z Was zna ten poranek. Na dworze zaczyna się robić coraz cieplej, więc postanawiasz, że następnego dnia wejdziesz na wagę i zaczniesz swoje nowe, zdrowsze i wypełnione sportem życie. Więc wytaczasz się z łóżka punkt 6, bo pierwszego dnia już się poddać, to tak trochę nie bardzo. Siku, bo przecież to dodatkowe liczby na wadze. I wreszcie nadchodzi ten moment.. Teraz są dwie opcje - albo waga wskazuje wagę, której się spodziewałaś, albo jest wyższa. W moim przypadku była wyższa. Stoisz więc na tej wadze i starasz się przemówić jej do rozsądku, że nie ma racji, że się nie zna, ŻE TO PRZECIEŻ NIEMOŻLIWE. Podkulasz ogon i schodzisz z niej, jak zbity pies, bo ona to się raczej nie myli. I decydujesz, że tak dłużej być nie może, nigdy więcej. Od niezdrowego jedzenia trochę się juz pochorowałam, więc dłuższa przerwa mi się przyda. 
Zaczynam śniadaniem w wersji mega zdrowej - shake z połowy banana, 3 garści szpinaku, ogórka, połowy szklanki zielonej herbaty i połowy szklanki wody. Polecam jak najbardziej, broń Boże nie smakuje jak trawa.
I życzę wszystkim miłego, wiosennego dnia :) Chociaż słońca jeszcze nie widzę, powietrze już inaczej pachnie, a i na południu ma być dziś aż 14 stopni.

wtorek, 2 kwietnia 2013

Po godzinnym bieganiu nie ma chyba nic przyjemniejszego niż gorący prysznic. Zdaję sobie sprawę, że to chore, co powiem, ale cieszę się, że idziemy jutro do szkoły :3.


Szłam spać z zamiarem porannego biegania, jednak sen wygrał, plany wcześniej umowione były, co zrobisz. A w ostatni dzień trzeba się przecież wyspać :) Rano byliśmy na zakupach, kupiliśmy masę pysznych, zdrowych rzeczy. Zrobiłam na obiad makaron orkiszowy z sosem z avocado, szpinakiem, roszponką i pomidorkami cherry. :)

Musze jednak przyznać, że to wspaniałe uczucie, kiedy nic z tego, czego nam brakowało nie okazało się czymś wyidealizowanym. To naprawdę miłe, że chociaż ludziom zdarza zachować się niefajnie, to mimo wszystko, po jakimś czasie i tak możesz dostrzec, że wciąż ich dobrze znasz. Wzmacniające. :3

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Kiedy za kimś tęsknimy bardzo często zaczynamy go w głowie idealizować. Najgorsze jest rozczarowanie, kiedy okazuje się, że wcale kogoś nam aż tak bardzo nie brakowało.
Tymczasem mam muzykę i trochę tęsknię.

perfect match