wtorek, 29 marca 2011

29th March 2011

Dzisiaj napewno będzie fajny dzień. Obudziło mnie słońce, schudłam do 66,0 , zjadłam pycha śniadanie. Szkoda tylko, że zapomniałam, że skończyła mi się mieszanka studentcka, którą zawsze dodaję do muesli z jogurtem. Jakoś będę musiała przeżyć <: Zamiast tego pokroiłam sobie jabłko, też było dobre, ale nie lepsze! Idę na 9.50, siedzę do 16.00. 100 minut przerwy i angielski, potem tata. Nie mogę się doczekać, niesamowicie. <:




poniedziałek, 28 marca 2011

28 March 2011

Pamiętam, kiedy miałam fazę na piosenkę, którą właśnie odkopałam w folderze z muzyką sprzed miliona lat. A Ty śmiałaś się, że słyszysz tam "Ciaaaasto" i darłaś się w niebogłosy, kiedy ja to śpiewałam.
Kiedy byłam pewna, że między mną, a pewnym idiotą (z tego miejsca Cię pozdrawiam! ) nie będzie już żadnych fajnych chwil, odkrywania siebie nawzajem, wszystko diametralnie się zmieniło. Staliśmy się sobie bliźsi niż, mam wrażenie, kiedykolwiek. O dziwo mamy do siebie mnóstwo cierpliwości, skoro mamy nieraz ochote przebywać ze sobą dłużej, niż możemy. Z niedoczekaniem chcemy już weekendu, kiedy leżąc na trawie, będziemy gapić się w gwiazdy i osiągać jakieś pieprzony punkt kulminacyjny, który w moim umyśle następuje każdego kolejnego dnia. Dzisiaj na swój sposób znów miał miejsce. No bo przecież, jak chowanie się za sobą przed panią od informatyki, która przecież kolejny raz niekoniecznie musi widzieć nas w sytuacji, kiedy palę - może nie być dla nas sytuacją niezmiernie zabawną i zbliżającą? Siedzimy na parapecie, słuchając z wieży USB, na którym muzyka pasuje ("przypadkowo") idealnie. I chociaż mizernie nam to wychodzi - wyśpiewujemy sobie nawzajem fragmenty piosenek wybuchając śmiechem za każdym razem, kiedy któreś coś przekręci. Bo przecież CHŁODNEMU CHLEB NA MYŚLI, czyż nie? Czy dorosłość w naszym wieku nie objawia się właśnie tym, że zamiast przeprowadzać poważniejsze rozmowy na gadu-gadu, wolimy zrobić to na żywo? Aj ges it iz. Niewiarygodne ma w tym wszystkim odzwierciedlenie stwierdzenie, że "dla świata jesteś nikim, ale dla kogoś możesz być całym światem". Oboje wiemy, że kocham wybuchać śmiechem, kiedy masz ten swój głos poważnego, wrażliwego faceta, a Ty kochasz, kiedy się z tego smieję. Mogę wtedy jak zwykle walnąć Cię w ramie, żebyś zakpił sobie ze mnie, że wypadniesz. No ale całkiem obiektywnie - czego można oczekiwać po kimś z SIŁĄ CHOMIKA, rajt, hani? Oboje nauczyliśmy się mówić otwarcie o uczuciach, marzeniach, urazach. To ciekawy paradoks - kiedy rozdrapujesz jakąś bliznę z przeszłości dla przyjaciela, w pewien sposób pomagasz jej się  wygoić. Jak dla mnie nie ma spokojniejszej świadomości niż ta, że nie jesteś z czymś sam. Masz kogoś, kto wie, dlaczego NIE MOŻESZ OBCIĄĆ WŁOSÓW, czy dlaczego jesteśmy w stanie popłakać się nad grobem dziadków. Cholera, z każdą minutą widzę, jak jesteśmy dla siebie nawzajem wyjątkowi, totalnie niepowtarzalni. Skoro kupiłeś mi zieloną herbatę ze Starbucksa, za co będę Cie wiecznie kochać (tylko za to, narcyzie -.-), nie mogę być suką. 




Miałam tym nawiązać do tego, do czego chciałam teraz przejść, ale tak się rozpisałam, że damn. (Z góry przepraszam!:D) Właśnie, chodzi o to, że coś, co dzieje się totalnie niespodziewanie, ale przynosi dobre efekty, jest czymś świetnym. Każdy z nas potzrebuje nieraz świeżego powiewu, który nakieruje go w jakąś stronę. Ja swój poczułam wczoraj. I znów coś się powtarza, tym razem niespodzianka z osobą, która dmuchnęła. Totalnie ostatnia, po której się tego spodziewałam, ale jaka jestem szczęśliwa jednocześnie, że akurat ta. Nieoszlifowane diamenty są najciekawsze, czyż nie? Więc i Ty bądź naszym. Koooniec złego nastawienia, dziecinady. Stawiamy na wyrozumiałośc i otwartość, mówią, że to najlepsze lekarstwo na wszystko. Oby i w tym momencie. Jestem szczęśliwa. Dziwnie mi to przyznać, bo pare dni wcześniej pierdolnęłabym, gdyby ktoś mi powiedział, że to teraz tu napiszę, ale - jestem dzięki jednej rozmowie milion razy szczęśliwsza. Są ludzie, którzy mogą nas niesamowicie wkurwiać, możemy mieć ich dosyć, ale w obliczu obojętności zmieniają nas w cudowniejsze osoby. Inspirują do zmieniania samego siebie, za co po fakcie jesteśmy wdzięczni. Nie boję się. W ogóle się nie boję o nas. Jak mówią, będzie, co ma być. Przeznaczenie weźmie nas w swoje dłonie, ale ja już wiem, jak zajmę się swoim. Samo przeznaczenie nie wystraczy, buduję swoje nastawienie do swiata. To powinno pomóc.

niedziela, 27 marca 2011

27th March 2011

Jeszcze nie uporządkowałam tego w głowie, nie nadaje się do wyrzucenia tutaj. Wiecie, coś, co wywarło na Tobie tak ogromne wrażenie, że kiedy sobie to uświadomisz, nie wiesz nawet, jakie słowa mogłbyby chociaż w małej części pomóc Ci to zprecyzować. Jedyne, co potrafisz z siebie wydobyć, to łał.
-
Ćwiczenia z Zuzią, rower z Zuzią i Kamilem. To, czego jeszcze nie potrafię opisać - spotkanie z Mery.
-

sobota, 26 marca 2011

bez tytułu

"

This is for us. We are the ones who started it and we are going to be the ones who finish it. No one else. This is our time. This is for anyone who has ever cried when they looked at the number on the scale. Anyone who has ever had to ask for a bigger size in the fitting room, anyone who has busted a button or couldn’t zip the zipper. This is our time to change. To longer hours in the gym and greener food on our plate. To skin tight jeans, a polka dot bikini and a guy’s arm around our tiny waist. We can do it, we need to do it, and we will do it. No more excuses, no more starting tomorrow. We are starting this very second. I am willing to make the commitment, to take the leap. Reblog this if your with me. Let’s do it. Let’s shock everyone."






26th March 2011

Fakt, że kiedy wstałam zapsizczałam z bólu - MIĘŚNIE POŚLADKÓW, wynagrodziło mi to, że od wczorajszych ćwiczeń schudłam 0,5 kg. 66,3 :>

piątek, 25 marca 2011

The best of both world!

Haha, ale było fajnie. Jestem już zbyt padnięta, po całym dniu opierdalania się i ćwiczeń, żeby dodać zdjęcia - dodam jutro : D. Gardło mi zaraz odpadnie, ale jets faaajnie.
-
Wierzymy, więc się uda. Nadłożymy wszystko, żeby dojść do celu. A o to chodzi, nie?
-



bez tytułu

25th March 2011

Go ahead, text him first, he might be checking his phone, waiting for you. Stare into the eyes of the person you like and memorise the colour. Turn on your iPod and run as far as you can. Say hi to a stranger, you never know what they’ll become to you. Have a mental health day – you know you need it. Don’t go on facebook for a day and see what you can accomplish. Give money to a charity, your good karma will come around eventually. Sneak out, you might get caught, but it’ll be 100% worth it. Tell that one person that you like them, what’s the worst that can happen? He doesn’t like you back? Then he doesn’t deserve you anyways, right? Treat yourself to something indulgent, you deserve it. Smile at a stranger, it could make their day. Wink, it’s sexy and makes you feel confident, after all, you are pretty hot ;). Go for somebody who is totally wrong for you, they may not be totally wrong after all. Stand up for yourself, because if you don’t, who will?




środa, 23 marca 2011

23rd March 2011

Wsłuchuję się w Roberta Patisona, który ma niesamowicie kojący głos. Och, i zawsze będzie mi się dobrze kojarzył - pokazała mi go przyjaciółka, która pewnie siedzi teraz naburmuszona w domu, ale i tak dobrze wiem, że niedługo znów przytuli mnie miziając mnie po plecach.
-
U przyjaciółek oczekujemy zaufania i zrozumienia. U faceta poczucia bezpieczeństwa i dobrej zabawy. Jeśli dodamy to do siebie wychodzi nam facet przyjaciel. Mając to wszystko + spadającą wagę + zajebiste plany, nie mogę czuć nic innego, niż podekscytowanie. Naprawdę. :>
-








wtorek, 22 marca 2011

W którymś momencie dochodzi do mnie, co mam wokół siebie. Kogo. Jak niesamowicie wspaniałych ludzi. Jestem najbardziej zmienną osobą, jaką znam. Naprawdę. Zaskoczyło mnie, że w przeciągu 15 minut z totalnie obojętnego nastawienia, kiedy ktoś zachował się tak niesamowicie dojrzale, że nie wiem, czy ktokolwiek inny zrobiłby to samo - czuję się świetnie w ramionach jednego faceta. Grunt, to wiedzieć, na czym sie stoi.
-
Zuzia - buziaaak. Nikt mnie tak nie napala na lato, jak Ty. Haha, sprawdziłysmy juz nawet ile jest z Gdyni Głownej do jakiegoś żarcia. Nie pytajcie :D
-

sea

bez tytułu

22nd March 2011

Buźka.
Zdjęć z wczoraj jeszcze nie dostałam, ale odrazu kiedy dostanę, dodam. Podobało mi się w Muzeum, nie powiem, że nie. 
Najczęściej w najmniej oczekiwanych momenatch zmieniamy zdanie, doceniamy, dostrzegamy. 
-
Dzisiaj nie idę do szkoły, w zamian za co popracuję troche w domu.
-
67,0 <3
-






niedziela, 20 marca 2011

Poćwiczę i idę spać, bo padam, do tego budzik na jutro na 4. 20 <3. Jestem napalona fchui na wakacje, na ciepłe dni, kiedy będziemy robiły sobie na drugie śniadanie jogurt naturalny z owocami, na kolacje pycha tosty z gyrosem. Damn, soł jami.