niedziela, 31 lipca 2011

With or without you.

Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że słowa są kartą przetargową. Emocji. Nic tak nie potarfi zranić, żaden kopniak w brzuch, żaden policzek, nic. A wiecie, boli jeszcze bardziej, jeśli to Ty jesteś tą osobą wypowiadającą je. I nagle, kiedy zdajesz sobie sprawę, co właśnie powiedziałeś, dociera do Ciebie, że to nie ma żadnego sensu. Siła destrukcji wygrała. I po co? Żeby ktoś był zazdrosny, zeby zabolało? To nie ma sensu. Szkoda, że dowiadujemy się tego po czasie. Moją kartę przetargową zalał deszcz, mrzawka, która zmyła mój tusz na rzęsach i resztki pudru. Moj zapach, moje emocje, moją radość.
Chciałabym przepraszać przez cały czas, naprawić pare wypowiedzianych słów w pośpiechu. To nieprawda, że pierwsze, co przychodzi nam przez myśl, jest najszczersze. Przynajmniej nie u mnie. Żegnam się ze wszystkim, co mogłoby mnie w jakikolwiek sposób odsunąć od Niego. Jeśli może mieć jakikolwiek zły wpływ na naszą dwójkę, niech znika. Nie potrzebuję niczego więcej, niż  burzy loków, skórzanej kurtki, identycznego poczucia humoru, najwspanialszego zapachu na świecie, bezpiecznych ramion, szwędania się po przemokniętym mieście. Niczego.

Well it's too late
Tonight
To drag the past out
Into the light
We're one
But we're not the same
We get to carry each other
Carry each other.
Wiem, ze my już tacy jesteśmy. Wiem, że takie sytuacje mogą się powtórzyć. Ale błagam, panie Boże, ogarnij mnie.
I to Ty jesteś dziecinny?

sobota, 30 lipca 2011

Idę z dziewczynami na nasze piątkowe przywitanie <3. Sobrany i cała reszta.
Zajadam się sałatką, najlepszą na świecie, którą zrobiła mi Karolina, po 2 godzinach na siłowni. Jest mi wspaniale, tylko szkoda, że tak bardzo tęsknię już za Bułgarią. Słucham Alanis Morisette, piosenki oddające klimat mojej wspaniałej przedostatniej nocy z Krzysiem. Drinki na plaży o 4 w nocy, to jak, wchodziliśmy w ubraniach do morza, fale wymoczyły nam papierosy, tańczyłam na boso na ulicy. To wszystko ma tak kurewsko idealny klimat wakacji. Kluby, w których nie spdoziewałam się, że będę się tak super bawiła. Ratownicy, którzy po pijaku dawali nam kasę na owoce. Opiekunki, które na początku wkurwiały. Ludzie, którzy jak zawsze pod koniec - okazali się wspaniali. Zabawa 1 klasa, wakacje 1 klasa. Teraz Jason Mraz - A song for a friend. Już jutro zobaczę się z Kubą, tryskam tęsknotą i szczęściem jednocześnie.
A teraz piosenki wyjazdu:




I teksty, które muszę wypisać tutaj, żeby na zawsze pozostały na wyciągnięcie ręki!
"A ona najebana tańczyła na stole, a my napierdoleni ożesz kurwa, ja pierdolę", "Ima, ima, ima", "Obiczam te", "Supergwiazda showbizensu" "Nieważne ile ma lat, ważne, ze ma co? - Pieniądze!", "Sex on the beach"

środa, 13 lipca 2011

Świetne samopoczucie dzięki mieszkaniu u taty. Owoce morza na obiad, lody na śniadanie. Bieganie 1,5 godziny, ćwiczenie godzinę. Cu-do-wnie. Wieczorami siadam w ogrodzie, oglądam zdjęcia moich wspaniałych przyjaciół, słucham The Kooks, tęsknię za misiakami i bawię się wyśmienicie. Poznaję tatę, jkaby zupełnie mi obcego człowieka. Są wakacje, niczym się nie martwię. Boże, oby tak dalej!
A teraz małe thinspo Erin Wasson, którą kocham :D

sobota, 9 lipca 2011

Even if youre gona leave today

Wakacyjne znajomosci maja to do siebie, ze różnie wyglądają, ale zawsze sie kończą. Z jednej strony ja, jako osoba otwarta na nowych ludzi jednocześnie szybko przywiazujaca sie czuje sie jak w raju. Widze, jak chłopak z ze tak to ujme - ciekawa osobowością otwiera sie przede mną. Lezymy na molo, a on opowiada mi, jak wyglądał czas, kiedy stracił ojca. Pijemy wódkę na plazy o 4, jest super. Ale negatywna strona jest taka, ze nigdy wiecej sie nie spotkamy. Szkoda, bo łatwo sie przywiazac. Dozór nigdy, biczeski.

środa, 6 lipca 2011

Haters gonna hate

Trochę trzymająca w napięciu, ale świetna noc. Powrót o 7 do łóżka. Historia jest prosta - cytujac mojego nowego bro : "To jest tak - jedna zajebista jednostka spotyka sie z druga" :> Az trudno mi uwierzyć, ze po jednej nocy mam wrażenie, ze znamy sie od zawsze. W końcu przez pare dni mogę sie poczuć, jakbym miała swojego wymarzonego, starszego brata. A teraz lecę, pora iść znów zapalić, zdjąć wreszcie pizame, w której wyszłam z pokoju godzinę temu. Jedziemy na zakupy do Wladyslawowa, a wieczorem Solar z moim bro ;D XOXO

wtorek, 5 lipca 2011

My voice can suite your pain

Jest swietnie, wreszcie pogoda pozwoliła nam położyć sie na plazy. Bawimy sie dobrze, nikt nas nie zgwałcił ;D

sobota, 2 lipca 2011

Kuźnica.

Spakowałam się, ale jak zwykle stresuję się, ze czegoś ważnego nie wzięłam. Kostium i japonki - są, co mi tam więcej potrzeba :D Jutro o 6.27 pociąg do Łodzi, o 9.51 prooosto do Kuźnicy. :D Bawcie się wszyscy dobrze, gdzie tylko jesteście! Życzcie pogody.
-
Brązowe włosy są? Są :D Salt na czarno, rajt?
-
Nie, nie rozstajemy się z Kubą. Tylko na miesiąc przez wyjazdy. Wręcz przeciwnie, przed nami ciężki seks <3 Jagiellończyk na nas czeka <:
-
Chociaż jest strasznie zimno, siedzę w krótkich spodenkach na balkonie. Mama wyjechała, dozo za łuhuł, kupe czasu. Mam kawę, palę papieorsa, jest straszna pogoda, słucham New York I lovve you, but you are bringing me down. Ten deszcz idealnie to podkreśla. Pewnie, że wolałabym być teraz gdzie indziej, ale niestety, mam 15 lat, nie mogę.
Ile zajmuje zapominanie o kimś? Chyba nigdy, szczególnie, jeśli jest pierwszą miłością. To za krótko, nie nacieszyłam się tym czasem zaledwie od kwietnia, jeszcze nie teraz.
-
Please, don't make me go to New York.
-

piątek, 1 lipca 2011

No one who knew me like you will ever know me
I don't think you understand how much you meant to me
-
Połowa roku za nami. Dopiero był sylwester, dopiero się tak kochaliśmy, dopiero było zimno, dopieor była gwiazdka, dopiero były walentynki, dopieor był 6 kwietnia, jezu *.*