wtorek, 29 listopada 2011

Każdego dnia wstajemy, żeby walczyć. "Kolejny dzień bez walki jest chuj warty". Różnimy się wszystkim. Walczymy o totalnie odrębne rzeczy. Ale wstajemy wszyscy co rano, twarz atakujemy zimną wodą, pijemy kawy, jemy śniadania, śpieszymy się do szkół. Każdego dnia toczymy indywidualne walki. Z samym sobą, z innymi, z przeznaczeniem. Wszyscy chcemy się nieraz poddać, pójśc łatwiejszą drogą, rzucić wszystko. Wszyscy po porażkach wstajemy znów na proste nogi, podnosimy nosy jeszcze wyżej niż wcześniej. Wszyscy chcemy być najlepsi, najpiękniejsi, najmądrzejsi, najlepiej ze wszystkich zarządzać swoim czasem, być najbardziej lubianym, mieć najbardziej seksowną dziewczynę/chłopaka, skończyć z wyróżnieniem każdą klasę po kolei. Wszyscy bierzemy na siebie tak dużo. Jeśli nie udaje nam się mieć wszystkiego naraz odreagowujemy. Biegamy, zamykamy się w swoich pokojach, zakładamy słuchawki, słuchamy muzyki, palimy papierosy, pijemy alkohol, płaczemy, przytulamy się do bliskich, zgrywamy twardzieli. Wszyscy toczymy walki. Stawiamy sobie wygórowane wymagania, do których nieraz wręcz nie da się dojść. Nie, stop, chyba coś mi się przestawiło w głowie. Jak to się nie da? WSZYSTKO SIĘ DA. Kiedy nie jesteśmy najlepsi, najpiękniejsi, najmądrzejsi, nie potrafimy nawet zarządzić czasem w wolne popołudnie, a życie ogólnie zgubiło swoją wyjątkowość zaczynamy od podstaw. Robimy tak zawsze z naszą chemią, czy fizyką. Nie rouzmiemy, więc cofamy się i wałkujemy wszystko od podstaw. Pora powtórzyć wszystko w naszym zyciu. Wyznaczamy sobie więc malutkie cele, które będziemy stopniowo osiągać, aż dorwiemy wszystko, czego chcemy. Wszyscy każdego wieczoru kładziemy się w końcu do łóżka. Nieraz padamy ze zmęczenia, liceum potarfi nieźle dać po dupie. Jedyne marne pare godzin, kiedy przestajemy myśleć o prokariontach, halofilach i prawie Avogadra. A potem wszystko zaczyna się od nowa. Wstajemy, oblewamy twarz lodowatą wodą, byle tylko nas obudziła, pijemy kawy, jemy śniadania, biegniemy na autobusy, przepraszamy czekających na nas przyjaciół za spóźnienia, palimy papierosy w przyśpieszonym tempie i już od pierwszych sekund po obudzeniu nasze myśli schodzą na hybrydyzację, wiązania. Musimy wreszcie zwolnić, zaraz oszalejmy. Wiesz czemu? Bo mamy po 16 lat. Nie traktujmy życia jak znudzeni 60 latkowie, proszę Was.

niedziela, 27 listopada 2011

Nacieszyłam się dziś sukienką, teraz zakładam dresy, bluzę i idę zapalić, wypić kawę, pogadać trochę z Adrianem. Obym nie zamarzła!

sobota, 26 listopada 2011

Mała retrospekcja.

Skąd wiemy, że ta miłość jest miłością naszego życia? Dlaczego mam wrazenie, że dopiero, kiedy ją stracimy. Znalazlam urocze zdjęcia :D

piątek, 25 listopada 2011

Lose control

Wszystko, co francuskie jest super! :DD Jutro Łódź - łyżwy i kino z Bartkiem :>

Fuck it !: Danny MacAskill - "Way Back Home"

Fuck it !: Danny MacAskill - "Way Back Home"
Po to są najlepsze przyjaciółki. Żeby w dzień przed dostaniem okresu można było zjeść gdzies z 10 tysięcy kalorii. Mwahaha ;>>> kocham Zuzie ;D

środa, 23 listopada 2011

Jutro święto dziękczynienia! Jeeeej, ale wszystko ma swój klimat. Słucham piosenek z Listy do M. (nie powiem, muzyka dobrana świetnie!), pijemy kawę cynamonowo-miodową, jest cudnie. Zaraz ogarnę w pokoju, zapalę świeczki i przy tej muzycę odrobię sobie lekcje. Buziaczki pysiaczki!

wtorek, 22 listopada 2011

What would you think of me now? So lucky, so strong, so proud?

Najpierw spotkałam się z Szalą. Dobrze było się pośmiać, porozkminiać. Dla kochanej przyjaciolki zapierdalałam do miasta, o mamo. I wokół ludzie dodali mi odwagi. Przebiegłam przez browarek, zamarzły mi dłonie. Miasto wygląda tak pięknie, kiedy kładzie się do snu. Mgła wyglądająca niczym przykrycie. Nie potrzebowałam chyba wytyczenia mi, co mam dalej robić, ale opowiedzenie wszystkiego komuś, kto stoi zupełnie z boku pomaga. Wiecie, osoba, która chce słuchać, daje wiele więcej, niż niejedna, która wtedy mówi. Umiesz słuchać. Chyba muszę przyznać, że dziękuję. Twoja bezstronność chyba po ciężkiej rozkminie, kiedy wracałam, coś mi dała. Po 1. nigdy nie jest za późno. Na nic. Po 2. Rozmowa pomaga jak nic innego. Mat-fiz, to mat-fiz. Umysł myślący. A więc, czemu jedni sprawiają, że czujesz się wyjątkowo, inni nie? Dlaczego jednym bezgranicznie ufamy, innym nie jesteśmy w stanie? Wysilaj mózg dalej, może dasz mi kiedyś na to odpowiedź. ; Poza tym, czemu taka fajna dupa, moja kochana bff, nie trafia na równych sobie facetów? Co do kurwy, przecież na to zasługuje. Życie jest niesprawiedliwe. Dajcie jej trochę, bo mnie to aż wkurwia.

poniedziałek, 21 listopada 2011

Nie zgubię sie, nie ma mowy. Znam drogę. Przecież znam, co jest? Chyba scenariusz układany w głowie od paru miesięcy można wywalić do kosza. Dzieki, przejadl mi sie.
Nauka come back. Miss you so fucking much. Inwencja twórcza mnie dziś tchnela, ponaklejalam pare rzeczy na ścianę. Hihi <3

niedziela, 20 listopada 2011

Okej. Zakupy zakupami, Listy do M. chujowe, zgubilam płaszcz, przeszukalam cały h&m, żeby odnalazł sie w Mango, po tym jak juz kupiłam następny. Kurde. Ide sie wykąpać i nocka nad chemia <3

sobota, 19 listopada 2011

Niczego wtedy tak bardzo nie chciałam jak tego, żebyś zniknął raz na zawsze.

Właśnie tak. Ogrom cytatów z przeróżnych książek. Jeśli to możliwe, utożsamiam się z każdym po kolei. --- "Czuję strach przed jego obojętnym spojrzeniem."-- "[…] i ponieważ nie wiedziałem, co robić, usiadłem obok niej, i ponieważ nie wiedziałem, co robić, patrzyłem, jak śpi i być może pragnąłem tylko jednego, żeby się obudziła, spojrzała na mnie, zrozumiała i wybaczyła mi, ale ona się nie obudziła, a ja siedziałem tam być może parę godzin, być może kilka sekund, aż do chwili, gdy wschodzące słońce przypomniało mi, że powinienem odejść […], i pocałowałem ją po raz ostatni i opuściłem pokój."-- "Popełniasz błąd, nie doceniając mnie."-- "[…] natychmiast moja pogarda wzięła górę nad rozczarowaniem."-- "Żyć miłością, wodą mineralną Evian i malboro light’ami. I wierzyć, że to wystarczy. To nie wystarczyło."-- "Kochaj tę dziewczynę, kretynie, kochaj ją, bo być może ona nauczy cię kochać życie."-- "Czuję się żałosna, kiedy zdaję sobie sprawę z tego, że obserwuję wejście, spodziewając się, że zobaczę, jak nagle wchodzi. Wiem, że on nie przyjdzie, ale nie mogę się powstrzymać od czekania. I nienawidzę każdej osoby w tej gównianej dyskotece, za to, że nim nie jest."-- "[...] teraz coraz rzadziej patrzymy na świat tak samo."-- "Za wszelką cenę chciała być kimś innym. Tylko nie bardzo wiedziała kim?"-- "Nie tak miało być. Dlaczego to się tak, do kurwy nędzy, zjebało? Nie tego chcieliśmy przecież. W którym momencie nastąpił błąd i to, co miało być tak proste, stało się naraz tak pokręcone? Gdzie wykonaliśmy ten nieprawidłowy skręt?"-- "Coś tam w środku po kawałku zaczęło mi obumierać, ogarniała mnie psychiczna martwica objawiająca się falą narastającej obojętności."-- "[...] nigdy więcej nie dać się już poniżać i nie poniżać, nigdy nie obarczać winą i nie czuć się winnym, nikogo już tak nie kochać, żeby jego strata bolała [...]"-- "Ilekroć nie mówimy sobie prawdy coś staje między nami."-- "Warto było cię spotkać, aby się dowiedzieć, że istnieją takie oczy jak twoje."-- "Nie założę Ci nigdy w życiu żadnej obroży. Mężczyźni z obrożami na szyi i tak nie wracają do swoich kobiet. A ja chciałabym, abyś wracał. Do mnie. Bądź wolnym kotem, ale budź się rano obok mnie."-- "Doskonale wiedział, że prawdziwy związek zaczyna się wtedy, gdy kończy się faza randek, a odświętność tonie – często bezpowrotnie - w rutynie codzienności i niezauważalnie dla wielu przeistacza się w przyzwyczajenie, a mężczyźni zamiast kwiatów zaczynają kupować warzywa. Żeby tego chcieć, trzeba... trzeba kochać. On jak każdy chciał kochać, jednak ciągle nie był gotowy na następną fazę i dlatego nie chciał żadnych prawdziwych związków."-- "W chwilach ostatecznego lęku kocha się chyba każdego, kto wtedy przy nas jest. Wystarczy, że jest blisko nas. Ktokolwiek to jest."-- "Nie znosiłam kiczowatych romantyków, którzy wyryją w drzewie serce z naszymi inicjałami, będą kupować mi watę cukrową na jarmarku, wyznawać miłość w czasie spaceru po rosie i nie zapomną w cukierni wyciągnąć rodzynków z sernika tylko dlatego, że ja ich nie znoszę."-- "[...] pomóżcie mi, błagam, bo za chwilę rozsypię się na maleńkie kawałeczki."-- "Nie zasłużył na to, aby wiedzieć, że go kocham..."-- "Bo ja tak naprawdę najbardziej w życiu chcę kogoś kochać."-- "Kawa smakowała tak cudownie."-- "Niczego wtedy tak bardzo nie chciałam jak tego, abyś zniknął raz na zawsze."-- "Z oczu bije mu wyraźny, biały neon z napisem: Pierdolisz Piękne Farmazony."-- "Przysięgam, że nigdy w życiu, ale to nigdy, aż do końca pierdolonego świata, przez wszystkie starości i młodości, przez wszystkie śmierci i narodziny, przez wszystkie gówno warte inicjacje i zakończenia, przysięgam na Veddera, Jezusa, Kapitana Planetę, Ojca, na wszystkie momenty, w których zrywał - budził mnie - zastanawiał, ten delikatny szept Czegoś Więcej, oddech Przeżycia, smak Przyszłego Wspomnienia, nieważne, czy było to podczas słuchania kaset, oglądania seriali, imprezowych agonii, obejmowania, ruchania, patrzenia, myślenia - przysięgam, że nigdy w życiu jej nie opuszczę."-- "Wyciągam papierosy, idealny zabijacz każdego smaku, smak jest przecież zbędny."-- "Nie mam zamiaru być twoim ładnym wspomnieniem, ogrzewającym cię w zimie życia."-- "Przecież kobieta tego gościa musi mieć piersi DD i skórę jak wilgotna guma o kolorze cynamonu. Do tego falę blond włosów, ubrania, które za miesiąc będą w dwustustronicowych, zafoliowanych magazynach i ten rodzaj autyzmu, który objawia się geniuszem w jednej tylko czynności."-- "Przeszła kurs przygotowawczy do bycia piękną suką i wyszła z niego z wyróżnieniem, dyplomem z różową bransoletką jako prezentem dla prymuski."-- "Było miło. Jak sobie tak pomyślę, to rzeczywiście było miło. Przez kilka głupich, przezroczystych, podartych już teraz na kawałeczki jak nieważne dokumenty, momentów."- Ja potrzebuję kogoś, kto się dla mnie poświęci. Kogoś, kto naprawdę będzie miał siłę i ochotę, żeby wziąć mnie za pysk, nakarmić mnie, cicho, bez pasji, bezgłośnie; bezproblemowo, bez szumów i bez sprzężeń dla mnie żyć. Może ona byłaby ze mną szczęśliwa. Może kiedyś. Ale chyba nie warto tego sprawdzać moim kosztem.

piątek, 18 listopada 2011

Dzień w dzień chcę wyciągnąć dłoń, ale w naszej teraźniejszości każdy ma za dużo problemów. Barki mi pękają. Obojczyk nie wytrzymuje. Muszę wyciągnąć dłoń, dać komuś szansę mnie podciągnąć, zrzucić ze mnie ten ciężar. Zgubiłam się we własnym życiu. Rada dla was, młodsze dziewczyny - chcecie schudnąć? Idźcie na bio-chem, tu najłatwiej. 2 kg w 4 dni, bo serio, szkoda mi sie zrobiło czasu na jedzenie. Za to zaczynam go bardziej doceniać. Mając autobus o 7.20 wstaję o 6.55, nie tak jak dawniej - 6.30. Szkoda czasu na poranny komputer, trzeba wykorzystać najproduktywniej każdą minutę, doba ma ich o wiele, wiele za mało. Zaczyna mi się zapierdol. Trochę pomarudzę, że zdarzają sie te noce, kiedy śpię po 2 godziny, że jem jabłko dziennie ze stresu, że nie wyrabiam się z niczym, ale wiecie, ja to kocham. Dodajcie mi tylko jeden najwazniejszy składnik do tej mieszanki - moje 3 dziewczyny. Bo kiedy na przyjaźń zaczyna brakować czasu, swiat staje się bezlitosny. Bez mojego uroczego, różowego kalendarza, nie przeżyłabym dwóch dni. A tak nieprzyjemnie i zupełnie niepoważnie wpisać w niego "przyjaciele". Od kiedy to się stało "do przypomnienia", kiedy to przestało być odruchem bezwarunkowym? Muszę to ogarnąć. Poukładać od nowa, mini etiologia wersja przyjaźń. Bo miłość, to miłość, ona bezustannie stara się Ciebie zawieźć i kiedy kolejny raz chcesz się poddac, musisz mieć przyjaciółki. Nie można przecież być na tyle egoistycznym, zeby nie dac najważniejszym dziewczynom w naszym życiu nie dac na nie wpłynąć! Po to przecież są, żeby od czasu do czasu wywrócić nasze opinie, emocje - cały świat, do góry nogami. Bo za to się kochamy. Co 4 babskie mózgi, to nie jeden :*

czwartek, 17 listopada 2011

Dzień dla siebie. Wskakuję pod prysznic, robie maseczke, maluję paznokcie. Plus czytam WOK i robię polski, ale to całkiem przyjemne, wiec nie narzekam. I wyśpię się, ZNOW. A od jutra nauka na kolejny sprawdzian z biologii. Systematyka całe szczęście jest przyjemna. Plus! Nic nie jemy całe dnie i nawet coraz mocniej czuć kości biodrowe. Me gusta, bio chem sprzyja po całości!

środa, 16 listopada 2011

Double 0 Zero - At the window

O tak, nie ma co sie poddawać. Razem doszliśmy do tego jak rozwiązać najgorszy przykład matematyczny świata. Dobrze mieć kogoś bliskiego w klasie, jeju. Dobrze musieć patrzeć w okno, bo tylko spojrze na Ciebie katem oka i wybucham śmiechem. Hihi. Fajnie, fajnie, mimo tej koszmarnej ekologii. Buziaki, nekrofagi (za dużo biochemu)... -,-

wtorek, 15 listopada 2011

Z moich obliczeń wynika, ze skończę sie uczyc ekologii za 4 godziny - idealnie, żeby wyjść na poranny spacerek z kawa, na papierosa w celu pobudki. A nie, czekajcie, przecież ja nie zdarze spać dzisiejszej nocy. Haha. Ale wiecie, albo życie towarzyskie i dobre oceny, albo sen. Chuj ze snem. Ciekawe, czy wytrwam. Keep calm, Keep calm. Dobra, siema, wracam do łańcucha detrytusowego!

poniedziałek, 14 listopada 2011

Lecę na sojowa latte z Kubusiem.

niedziela, 13 listopada 2011

Okej, 2 godziny wycięte z dnia spędzone na wybieraniu butów, kosmetyków, komina i rękawiczek. Okej, to nawet nie było aż takie złe. Kontynuuję naukę biologii i chemii, tylko pomaluję paznokcie, mwhaha. :D

piątek, 11 listopada 2011

I see who I wanna be.

Jestem zahipnotyzowana. O mamo, ależ ja tego chciałam. Moje życzenie z dzisiejszej 11.11 już się spełnia. Dziękuję, panie Boże, że dałeś mi takiego ZA-JE-BI-STE-GO chłopaka (no, i jego brata, bez którego bym dziś pewnie nie przeżyła). Buziaczki, pysiaczki. Fallin' in love. Pocałunek, który smakuje tak wspaniale.

czwartek, 10 listopada 2011

Oglądam Chirurgów, odcinek za odcinkiem. Dzisiaj wieczorem nadrabiam zaległości z całego tygodnia. Buziaczki, misiaczki.