poniedziałek, 27 grudnia 2010























To zdjęcie sprawiło, że dostrzegłam coś bardzo ulotnego. Coś, czego chce każdy z nas, ale próbując dostrzec to na siłę, nie udaje nam się to nigdy. Jestem szczęśliwa. Nie pamiętam, kiedy byłam tak szczęśliwa. Ale to nie dzieje się samo. To ludzie, którzy są wokół nas tak naprawdę o tym decydują.
W ciągu ostatnich 4 miesięcy, moje życie zmieniło się o 180 stopni. Kocham zmiany, ale dopiero w momencie, kiedy się do nich przyzwyczaję. Wtedy potrafię idealnie dostrzec, jak to świetnie na mnie wpłynęło. Jak warto było nieraz potęsknić, ponarzekać, zatapiać się w dymie, alkoholu i ramionach ludzi, którzy zawsze byli gdzieś blisko, powstrzymując mnie tylko przed upadkiem. Nie przeszłabym przez to bez tak cudownych 4-5 osób. Zuzi, Zuzi, Oli, Karoliny i prawda jest też taka, że bez Mery. Znikają ludzie, których byłam pewna. W jakimś sotpniu nie potrafię przez to zaufać osobom, które zachowały by się przecież zupełnie inaczej.
W tym momencie muszę oddzielić przeszłość grubą kreską, jak rapował Eldo i dać światu drugą szansę. I feelig so flying like a G6, bo to poleciła mi Ola.
APROPO, CHOLERA, JESTEM O KROK OD ZAKOCHANIA SIĘ, AAAAAAAAAAAA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz