niedziela, 8 maja 2011

Przebiegłam 10 km, sama zaskoczona, że dałam radę. Miałam wrażenie, że jest 40 stopni, ale muzyka w uszach dodawała siły jak nic innego. Dobiegłam do taty, wskoczyłam pod lodowaty prycznic, zjadłam pycha zdrową kolację. Tata podrzucił mnie do Kuby, z którym wyrelaksowałam się leżąc nad rzeką, fajniusio :>






-
Ciągle masz otwarte oczy. Nawet nie zdąrzyłeś ich zamknąć, kiedy spostrzegasz, że to wszystko dzieje się naprawdę. Powoli zdobywasz wszystko, o czym marzyłaś/eś. I nie musisz mrugać, bo to wszystko naprawdę jest Twoje. Wszystko od miesiąca jest takie cudne, że aż trudno mi w to wierzyć. Jezu.

1 komentarz: