sobota, 21 maja 2011

Wieczorem zrobiliśmy sobie pycha dukanową kolację, padnięta poszłam spać o 23, ale przed tym razem z tatą oglądaliśmy poziome błyskawice. Wstałam o 10, co jak na mnie jest wyjątkową godziną, gdyż zazwyczaj nie umiem spać dłużej niż do 8. Zjedliśmy śniadanie na dworze, pojeździłam na rowerze słuchając soundtracku z Mamma Mii. Wykąpałam się przed chwilą, poczekam aż wyschną mi włosy i pojadę na rowerze do Karolinki, potem idę z Mery na kawę. :)
Teraz widzę, że we wczorajszej notce zabrakło bardzo ważnego pdosumowania. Za nami 3 lata, podczas których z totalnych, zabawnych dzieciaków wyrośliśmy na wiele dojrzalszych, trzeźwiej myślących, odpowiedzialnych - chociaż co do mnie można mieć wątpliwości! i wiele bardziej świadomych swojej osobowości, swoich słabości, mocnych stron, potrzeb i ambcji nastolatków. Zarówno dla mnie, jak i dla Niego te trzy lata były czasem, kiedy wiele cech w nas "ewoulowało". Wiele dzięki sobie nawzajem. Bo nie wiem sama, czy ktoś inny miał na mnie większy wpływ, aniżeli właśnie On.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz