czwartek, 6 grudnia 2012

Za oknem pruszy snieg, a ja siedzac w grubych rajstopach ucze sie biologii. Usmiecham sie pod nosem za kazdym razem, kiedy biore lyk z kubka, ktory zachowalam jako pamiatke po mojej pierwszej darmowej lemoniadzie ze Starbucks'a w Zurychu tego lata. Przypomina mi o cieplych wieczorach, kiedy siedzielismy z Tarkiem nad Jeziorem Zuryskim pijac piwa i pokazujac sobie, jaka muzyke lubiny. Wieczory, kiedy staralismy sie z tych niewielu dni, ktore dane bylo nam razem spedzic poznawalismy sie najmocniej, jak sie dalo. Opowiadalismy sobie nawzajem swoje zycie majac nadzieje, ze to nie jest ostatnie lato, ktore spedzimy razem. Do nastepnego zostalo 7 miesiecy, a ja juz po cichu planuje, kiedy znow uda nam sie spotkac.

2 komentarze:

  1. mam pytanie - jechałaś, czy leciałaś do Zurychu :)? dawno chciałam się tam wybrać i widzę, że bilety autokarowe są 90% tańsze, a dotrą w tym samym czasie (bo samoloty + przesiadki)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jechalam. Samoloty sa wiele wygodniejsze, ale to tez jest do zniesienia :)

    OdpowiedzUsuń