poniedziałek, 2 stycznia 2012

Ostatnio mam jakis czas poznawania nowych ludzi. Zachwycam się jak dziecko, dobrze mi tak. Każdy z "nowych" jest wspaniały, ale dzisiejszy wieczór przebił wszystko. Z cyklu "jest ryzyko, jest zabawa" jedźmy na półboru, bo KIEDYŚ TAM BYŁA SALA DLA PALĄCYCH i skończmy w Piramidzie. Więcej tego czasu, więcej <3. Teraz, to już mi dobrze w chuj. Dostałam opieprz od mamy, ze naukę mam już totalnie gdzieś. I damn, to prawda. Mam tajm "ludzie", nie "szkoła". Ale jak sobie obiecaliśmy, nie spierdalamy więcej. Dzisiaj pierwszy raz i ostatni, przynajmniej do konca lutego. Potem przyjdzie wiosna, pomyślimy ^ ^. To tacy ludzie istnieją? Myślałam, że o nich się tylko marzy. W piątek jedziemy na ściankę wspinaczkową, o ile znajdziemy jakiś film, który nie będzie komedią romantyczną, pójdziemy i do kina. Cudnie jest, cholera, cudnie. Dobrze, że jesteś. I sam motywujesz mnie do sam-wiesz-czego. Właściwie do 2 rzeczy. Aj ges ju noł egzakli łot ajm toking ebałt. Życie pod znakiem "spontan" i "To jest nasz rok" jest wypas, ale o ile nie chce mi sie uczyć, za szkołą samą w sobie NAWET się stęskniłam. Jutro to sprawdzimy. 2 niemieckie, pierdolnę na nich. Potem szybki obiad i na pożytecznie spotkanie z misiami na siłowni. Życzcie mi miłego dnia. O, chyba powinnam uczyć się matmy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz