niedziela, 1 stycznia 2012

Born to die.

Podaje mi moje martini z truskawkami, daję mu buzi, odpala najpierw mi papierosa, później sobie. Kocham, kiedy pali. Chyba nie powinnam. Cały czas mam ochotę trzymać go za rączkę, być tuż za nim, jakbym bała się, że sie zgubię. Ale jeśli znika mi z oczu, to tylko po to, zeby mnie przestraszyć od tyłu. Całuje mnie od 23.59 do 00.01, trzyma mnie w swoich ramionach. Jestem taka szczęśliwa. Nic innego się nie liczy. With all the respect. Nie wiem, co u moich dziewczyn, te idiotki jeszcze śpią!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz