środa, 17 listopada 2010

You take me the way I am.

Ulżyło mi, naprawdę mi ulżyło. Przyszłość zaczyna budzić strach, kiedy nie jesteśmy pewni, czy damy sobie radę - jako uczniowie, ale też jako przyjaciele. Popłakałam w ramię Zuzy, zastanawiając się, czy to przetrzymamy wszyscy razem, trzymając się za ręce, miziając się po plecach i planując wspólnie kolejne wakacje.
Przyjaciele w takich momentach są nam potrzebni, jako osoby, które wierzą, że damy sobie radę, bo nas na to stać - potrafimy, ale też w to, że pójscie do innych szkół niczego nie zmieni między nami. Jeśli pokazesz mi, że tak będzie, że w to wierzysz, dasz mi ogromną siłę, którą przetworzę na naszą korzyść. Mam ochotę na: a) nockę z dziewczynami; b) spotkanie z Mery; c) świadome przekroczenie granicy w postaci leżenia na łożku.
Poniedziałek coraz bliżej, a ja mam coraz większe zacięcie, fuck yeah.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz