sobota, 13 listopada 2010

Warning sign

Wciąż zdarzają mi się takie wieczory, kiedy zapalam świeczkę,
gaszę światło, zakładam luźny t-shirt, robię sobie herbatę w kubku z Nowego Meksyku
i wracam do przeszłości. Wspominam, zastanawiam się, czy dobrze robię,
czy niektórych rzeczy nie powinnam w którymś momencie przerwać,
w inne włożyć więcej czasu i roboty.
Jestem osobą niezwykle lekkomyślną, działającą pod wpływem emocji,
bez myślenia o jakichkolwiek konsekwencjach.
Kiedy ktoś jest nam dobry jako kolega, ale odnosimy wrażenie,
że jednak przyjaźń nie jest czymś, czego chcemy,
mówimy o tym?
Nie jestem pewna, czy szczerość jest lepsza od spierdolonej opinii w jej oczach.
Nie wiem, co z nami jest. Są momenty, kiedy jesteś jedyną osobą, do której mam ochotę
się zwrócić, ale niestety są też takie, kiedy mam Cię za dużo.
To niczyja wina, ani moja, ani Twoja, może to nie jest nasz czas.
Wierzę, że jeśli dwie osoby są sobie przeznaczone,
w końcu ich drogi skrzyżują się.
Może jeszcze nie teraz, może za jakiś czas, ale napewno. Jeśli są sobie przeznaczone.
A na to mamy nijaki wpływ, wręcz zerowy.
Jeśli chcesz się do mnie zbliżyć, okaż to. Nie stój w miejscu, czekając, aż przybiegnę.
Nie wiem, co mam robić. Może to nie nas czas, ale nie dajmy nam się od siebie oddalić.
Muszę Ci powiedzieć najgłośniej jak potrafię
Że zacząłem szukać znaku ostrzegawczego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz