niedziela, 11 września 2011

Na początku się wkurzam, bo się napaliłam. A dzień później się cieszę. I dziękuję, że to się nie stało. Najpierw zbuduj zaufanie, bezgraniczne, potem daj mu się ponieść. Nie na odwrót. Jedno nie wynika z drugiego. Tu nie chodzi o strach przed konsekwencjami, bo to da się załatwić. Tu chodzi o coś więcej. O uczucie, którego trzeba być pewnym. Daj mi czas się upewnić, bo czegoś tu jeszcze brakuje.
U Frania słodko. Dobrze, ze nie posłuchałam i nie zostałam w domu. <3 Nauczka z wczoraj - jeśli myślimy o sobie nawzajem, ze się nienawidzimy - tzn, ze tak naprawde nic do siebie nie mamy, a wręcz się lubimy!
Maciek mnie powykręcał, dobrze było <3.
Nie ma, że się złamałam. Nie ma, że się poddaję, że daję sobie spokój. Damn, wracamy do gry. Nie odpuszczę, niestety. Będę wkurwiać, aż nie dopnę swego.

2 komentarze:

  1. nie wiem czy dobrze rozumię pierwszą część notki.

    OdpowiedzUsuń
  2. nie łam się, jagiellon spoko szkoła. a ze swojego doświadczenia wiem, że nawet nie tak ciężko o w miarę dobre oceny (w sensie nie trzeba spędzać dni i nocy na nauce). luuuuz :)

    OdpowiedzUsuń