poniedziałek, 7 czerwca 2010

He spent his nights in California.

Lubię te poranki, kiedy otwieram oczy, a słońce muska mnie w oczy przez jedno z trzech okien. Jem na śniadanie ryż z dżemem porzeczkowym i białym serem, ubieram się, maluję i siadam przy drzwiach balkonowych. Oglądam One Tree Hill, pierwszy odcinek 5 serii, paląc papierosa.

Piję witaminę C o smaku cytryny i słucham muzyki. Wpadającego w ucho i adekwatnego do sytuacji "Be like that" 3 Doors Down. Poranek jest dość chłodny, a ja wychodzę na balkon zaczerpnąć świeżego powietrza. Czy potrzeba mi wyobrażenia o mieszkaniu w Stanach do tego? Wydawało mi sie zawsze, że tak. Kraj, który urzeka. Kraj marzeń, hm. To powietrze pachnie tak samo, choć jest tu mniej duszno. Moje małe Stany znajdują się w mojej głowie, to mi narazie wystracza.  Może w sercu, nie wiem. Nie widuję rano żółtych autobusów szkolnych, nie mijam po drodze Starbucks'a, ani nie mówię do ludzi sławnego "Hey You", ale to wszystko mi nie przeszkadza. Wiem, że jesli tylko zechcę, osiągnę wszystko, czego chcę od życia. Kwestia wiary w marzenia, a tego mi nie brakuje. Skończę tam, gdzie zapragnę z ludźmi, z którymi chcę.  To mój wybór, którego chyba jestem świadoma.
 A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz