sobota, 23 maja 2020

Danie samej sobie buzi w czółko pomogło. Wróciłam właśnie do domu, cała mokra, ale jaka szczęśliwa. Wreszcie, po tylu miesiącach odwiedziłam miejsce, za którym tak tęskniłam. Wypiłam wino na górnym balkonie. Wokół byli ludzie. Przeszłam się z kumplem po starym mieście, żeby nacieszyć się widokiem miasta wracającego do życia. Jak ja lubię to miejsce. Boczne uliczki odchodzące od rynku, szczególnie dziś, kiedy pada, mają w sobie tyle uroku - knajpy przyozdobione na zewnątrz lampkami, dającymi uczucie ciepła w serduszku, kiedy stajesz na sekundę, żeby złapać się w głowie na mówieniu kolejny raz "jak uroczo".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz