poniedziałek, 15 marca 2010

100315

Z kuchni zabieram czarną, klasyczną popielniczkę. Najładniejsza, z jaką miałam styczność. Wchodzę do swojego pokoju, zamykam drzwi. Rzucam okiem na rozwaloną, serduszkową pościel na łóżku. Nie mam chęci jej składać, tak błogo kusi, aby później w nią wskoczyć. Z magicznego pudełeczka wyjmuję 2 papierosy. Zasłaniam granatowymi roletami okna. Odsuwam firankę. Otwieram jedno z 3 okien na oścież. Przesuwam różowe krzesełko do parapetu. Siadam, podpalam papierosa. Słucham Grammatik - Marzenia. Pochłaniam, wydycham. I tak ciągle. Kończę, gaszę. Zimnymi palcami łapię gorący kubek z czerwoną herbatą. Piję, czując, jak ogrzewa moje gardło. Czuję, jak wpływa coraz głębiej. Biorę laptopa, siadam na łóżku. Serduszka obejmują moje ciało. Pełny żołądek, wstepne odwodnienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz